sobota, 9 maja 2009

Spa 2

Ok moze tak byc. Mozesz wylaczyc to swiatlo. Jestem w namiocie i widze co pisze. Namiot stoi przy rzece. Rzeka jest w kanionie. Kanion w jest doplywem jeszcze wiekszego kanionu ktorym dzisiaj zjezdzalismy ok 900 m w lini prostej w kierunku poziomu morza. I rzeka i kanion i poziom wszytko to obecnie znajduje sie w gruzjii, tak jak i my. Mozna powiedziec rowniez ze jest tu bardzo pieknie, ze takich widokow, krajobrazow nie widzielismy ani w iranie ani w aremenii ani w szwajcarii ze to raj na ziemii. A zaczelo sie od miodu. zagapilem sie na pszczelarza za plotem przy drodze. On nas zaprosil na chleb z miodem. Ale na taki swierzy chleb z takim prawdziwym miodem. I ten oto pszczelarz okzalao sie byl szoferem generala Sucharto na Kubie - jesli to jeszcze ma jakis sens. Sluzyl w sowieckiej flocie. A wiec miod i chelb. Potem wlasnie ten kanion z rzaka i stromymi zboczami. Na koncu basen z goraca woda - ot takie spa w standardzie blisko wschodnim. Wsztstko zamyka sie w kolo. U gory ponad basenem, ponad goracymi zrodlami, ponad rwaca rzeka monastyry wydlubane w skale. Pojdziemy tam jutro i wszytko zamknie w kolo. A pod tymi monastyrami przy tej rzece, na dole budka straznika co ja dlubal w skale przez trzy lata, i tam zjedlismy wlasnie wspanialy sposilek i wypilismy 70% sliwowice za turystow za nas za to miejsce i zeby wsztko zamknelo sie w kolo i zebysmy sie obudzili w tym rajuz znowu jutro o 6 rano.

2 komentarze:

  1. ok - przy poprzednim wpisie to tak mi sie jeść zachciało, że teraz na stole przede mną chleb (jeszcze z Wyzwolenia, z poniedziałku, a dziś czwartek), herbata gorąca (bo gardło po Żywcu boli) i kabanosy (mama dała, też w poniedziałek). Kuszamy. A przy tym wpisie to już sie tak śmiałem, jak dziecko. Cieszyłem. Piękne. Wot raj.

    OdpowiedzUsuń