czwartek, 16 kwietnia 2009

Zielono

Zabrali nas do swoich znajomych na kolacje, a znajomi zabrali nas do holy mana, good mana. Przed wejsciem powiedzieli nam zeby Monika nie zdejmowala hedzabu i zeby mu nie podawac reki bo nie lubi i ze on jest good man. Dziwnie, ale ok, nie marudzimy. Wczesniej wspomnieli nam ze lubi zielony kolor ale zwrocilem uwage jedynie na temat jeso goodnestwa i holynestwa. Po wejsciu do jego mieszkania mozna jednak latwo zrozumiec ze ten kolor tez jest wazny. Po turecku siedzacy brodzcz w zielonej pizamie przyjol nsd do swojego, na zielono oswietlonego, pokoju. Usiedlismy grzecznie pod sciana na przeciw niego. Dzieil nas jedynie zielony stolik. Po lewej stronie stalo duze zielone luzko z zielona posciela. Obok zielony kosz na smieci. Nad grzejnikiem suszyly sie przewieszone na patyku zielone spodnie. Zielony brodacz otoczny byl ksiazkami - roznych kolorow. Niestety rozmowa potoczyla sie po persku tek ze szybko wypadlismy z tematu. Mialem tedy troche czasu zeby sobie pomyslec ze jak to dziwnie ze zapraszaja nad do tego zielonego klesia. Ze niezly z niego „wesolek” jesli tak wysiaduje w wielonej pizamie w na zielonym dywanie po turecku przy sielonym stoliki i nie podaje reki gosciom. Ze ostatecznie spoko skoro sie tyle usmiech i jest taki uprzejmy choc nie mowi po anigielsku. W mieszkaniu bylo dwoch brodaczy ktorzy jakby mu poslugiwali wiec moze rzeczywiscie byl to szanowany medrzec z miasteczka Fuman czy cos. Wszytko skonczylo by sie dosc standardowo gdyby w czas gdy wychodzilismy zielony brodacz nie zaproponowal nam podarku. Hmm... ok w sumie podarki sa tu dosc standardowe, wiec chodzi o to ze brodacz przy wysciu wreczyl nam banknoty ktore szybko moglem przeliczych na 50 zielonych kazdy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz