niedziela, 20 stycznia 2013

Pociag

Nareszcie znowu jest cieplo. Jest rano i mamy za soba nocleg w pociagu, w przedziale pelnym bialasow. W nocy bywa ok 29 C w bangkoku wiec na stacje przyszlismy ubrani jak na molo w sopocie. Gdy ruszylismy i pociag nabral rozpedu to przez te wszystkie nieszczelnosci wytworzyl sie staly zimniy przeciag w wagonie. Stopniowo nas on tak wychladzal ze nad ranem bylismy ubrani w nagrubsze ubrania i zawinieci jak cukierki w spiworach unikajac wzroku tych misiow zelowych ktore zapomnialy swoich kubraczkow z europy.

W bangkoku zamieszkalismy w hostelu u Iwana. Lokal ten znalezlismy przes airbnb i generalnie sprawdzil sie. Pod domem mielismy sporo miejskich arrakcji typu 7/11 (czyt. Żabka), fryzjer, restauracyjki, masaz z czego wszystkiego udalo nam sie zakosztowac. Sama wizyta nie byla jakos najlepiej zaplanowana bo sporo czasu stracilismy na organizacje ekwipunku na trase. I tak przykladowo jednego dnia odbylismy podroz do siam center ogromnego centrum handlowego, do ksiegarni ktorej rekomendacje znalezlismy w lonly planecie (przewodniku). Pojechalismy tam poniewaz nie znalezlismy map w 7/11 obok hostelu. Jak sie okazalo w siam center tez nie bylo wszystkich ale za to byly w drugim 7/11 obok hostelu. Podobnie trzeba bylo zorganizowac sobie kartony na rower na powrot itp.

Ostatecznie udalo nam sie odwiedzac rozne czesci miasta, zajrzec do niektorych zabytkow i nawet troche pojezdzic rowerami w ostatni dzien jak juz je zupelnie poskrecalismy. Samo jezdzenie nie jest przyjemne ze wzgledu na ilosc spalin ktore sie wdycha, niemniej jednak poruszanie sie w tym ruchu ulicznym nie bylo tak stresujace jak w iranie czy nie wiem jak stresujace bylo by w bombaju. Kierowcy utrzymija zwykle jakis dystans, nie zajezdzaja drogi i zostawiaja zawsze troche miejsca na motocykle. Trabi sie duzo ale nie tak duzo zeby powstal z tego ciagly jazgot. Sam ruch ulilczny jest wolny bo na niektorych swiatlach czeka sie powyzej 130 sek.

Dobrze bede wspominal stragany z owocami rozsiane po calym miescie. Nie wazne czy jest to bazar czy nowoczeosone centrum handlowe, zawsze gdzies przy wysciu stoja straganiaze. W oszklonych wozeczkach wypelnionych lodem chlodza sie arbuzy, papaje czy ananasy. Za 2 zl mozna kupic takiego swierzego zmrozonego obranego i pocietego owoca. Poza tym oferuja tez swierzo wyciskane soki z granatow, mandarynek, truskawek.
I jrszcze video kapliczki w Bangkoku: http://youtu.be/9EgFw7FGQtk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz