My zaś rozbiliśmy się na pustej polanie obok zagrody dla koni. Nieopodal zaś, jakieś 2 km dalej roi się od holendrów upchanych w poletkach 3x6 ze swoimi kamperami. Może są uzależnieni od tych małych przestrzeni a wydobycie się z tej ich depresji jest już wystarczającą gratyfikacją? Pisze z przekąsem, bo myślałem kiedyś że poznałem ten naród - skondensowany rozsądek, wcielenie pragmatyzmu na masową skalę. Lecz tego co tu wyrabiają nie pojmuję.
Gdy pytaliśmy o pozwolenie na nocleg gospodarza, a jest to wioska ewidentnie żyjąca z turystyki, samym tylko wyrazem twarzy powiedział nam że rozumie naszą sytuację, ale że jest to nie fair w stosunku do sąsiadów którzy żyją z takich jak my, i tych holendrów którzy przecież płacą, że widzi że my też to wiemy, że widzi że jesteśmy zdani na jego łaskę i niełaskę, że w zasadzie to nie musicie nic mówić bo on czyta nas i wszytko dobrze wie, i że tak, i że to w sumie się zgadza… Nie wiem jak to zrobił ale właśnie takie miał spojrzenie i wskazał polane i miedzę jakieś 200 m dalej.
Jednak po wieczerzy gdy już spoczywaliśmy podszedł do nas ów właściciel ziemski i zapytał się nas jakbyśmy byli wcieleniem jakichś biblijnych postaci: “Skąd przybyliście?”. A my odpowiedzieliśmy “Z Polski”. Zapytał ponownie:”Skąd przybyliście?”. My zaś powtórnie odrzekliśmy “Z Polski”. Zapytał wiec i trzeci raz:”Skąd przybyliście?”. My ponownie dopowiedzieliśmy “Z Polski”. A on na to: “Całą drogę z Polski - no no…!” Da się lubić tych Włochów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz