Już w czwartek, rozpoczyna się wzmożony ruch na drogach iranu. W tym roku w piątek, naszego 21 marca, wypada nowy 1388 rok. Stare sparciałe samochody osobowe wyległy na ulice. Poza nimi wszedzie tu obecne nowsze rozpoznawalne Peugoty Parsy, Sapie (tutejsza marka) i Kie Pride-y. Jadą z północy do Esfahanu i Shirazu, ze wschodu do Moshadu. Do miast turystycznych lub w odwiedziny rodzinne. Jadą z tobołami i kołami zaposowymi zawinietymi dywanem na dachu, całymi rodzinami, po trzy osoby z przodu, z dzieciakami z tył. Poza nimi Iranczycy tłoczą sie w pociągach i autobusach. Wsiadają po trzy cztery osoby na motory. Masa ludzi wyrusza w podróż. Na drogach miają gęste posterunki policji i postoje z pomocą medyczną. Przecinaja wąwozy skaliste, stepy pustynne i wszelkie tereny górzyste. Pod rekę zabierają rowniez zieloną trawę i złote rybki w nylonowym worku - elementy haft sin-u. Niektóre z rybek, nawet karmione cukrem, nie doczekają się nawet nowego roku. (Haft sin to odpowiednik naszej choinki - symbol ustawiany w mieszkaniu na święta składający się z siedmiu (haft) rzeczy zaczynajacych sie na litere s (sin) jak np. Sib - jabłko). Niektórzy jadą więc samochodami powoli, ostrożnie srodkiem jezdni blokujac ruch. Autobusy podążają sinusoidą od krawędzi drogi do pasa środkowego, znaczy taki styl mają kierowcy. Ciezarowki staraja sie blokowac lewy pas. Reszta kombinuje, slalomem wyprzedza na trzeciego, bez migaczy, prawą stroną , jak sie da. Ciagna się tak autostradami aby wieczorem dotrzeć do rodziny lub znajomych. Mogą też rozbić namoty w specjalnie przygotowanych i strzeżonych parkach miejskich. Wiele samochodow zatrzymuje się jednak w drodze, tak że wieczorem na chodnikach, pżoboczach, rondach, plażach, polach dźwigają się duze rodzinne namioty.
Następnego dnia, w "sylwesra", zaczynaja się rodzinne odwiedziny. Zwyczajowo odwiedzaja krewnych i znajomych przez następne dwa tygodnie. Rozpoczyna się równierz wielka tułaczka po atrakcjach turystycznych i kurortach wypoczynkowych. Pod kasami ustawiaja się kolejki po droższe w tych dniach bilety, na ulice wychodzą handlarze latawców,recytatorzy wierszów czy żebracy. Rozpoczyna się nieustanne filmowane wszytskiego i wszytkich, ustawianie do zdjęć i wchodzenie w kadr. Dzieci rozpoczynające dziś dwu tygodniowe wakacje, wyrywają się rodzicom, plączą pod nogami, wyrywają kwiatki i moczą buty w sadzawkach. Ziwdzanie zabytków, parków i pałaców umila słodka muzyka, zapach kwitnących kwiatów lub deser faludże, czyli lody makaronowe (ochyda:) ).
Nadchodzaca zmiana roku wywołuje ekscytacje członków rodziny u której mieszkamy. Dwunasta wybija w tym roku o 13:15. Zamiast fajerwerków jest wspólna rodzinna modlitwa. Na tą chwile wszyscy zbieraja się w salonie gdzie jest rozłożony Haft-sin. Ojciec rodziny prowadzi modlitwe a raszta przytakuje czy potwierdza jakimiś słowami. Dalej rodzina sklada sobie zyczenia i wysluchuje oredzia przywodcy duchowego Chameiniego który pokazal sie w TV. Ojciec wysluchuje rowniez z uwagą przesłanie noworoczne pana prezydenta. My zaś zjadamy pomarańcze z haft sinu o i zyczymy wszytkim szczesliwego nowego roku. Kolejne dni Nowruzu spedzamy z Iranczykami w podrozy po wioskach wzdluz zatoki Perskiej.
W parkach, podworkach szkolnych, na chodnikach i rondach jest gesto od namiotow. Rano wiekszosc z nich jest zwijana i do godzinn popoludniowych jest w miare pusto. Wieczorem nowi lokatorzy okupuja co dogodnmiejsze miejsca. Obok namiotu rodziny czesto rozkladaja swoje dywany i tam przygotowuja obiady na butlach gazowych. W sasiednich namiotach czesto rezyduja krewni, tak ze moga wspolnie spozywac ryby w ryzu czy kebaby kurczakowe itp. W ciagu dnia dzieci rozrabiaja na placach zabaw, jezdza na rolkach, rowerach, gonia sie po parkach. Rodzice w ten czas zmywaja naczynia w pobliskich lazniach meczetowych czy szkolnych (gdzieniegdzie miasto rozstawilo beczki woda). Potem jest czas na integracje z sasiedztwem przy szklaneczce czaju. W tym czasie mozna juz zaczac zwiedzanie turystycznych atrakcji w okolicy lub kompiele w zatoce. Mozna tez kupic badbadak (latawiec) od dracego sie, na przekor szumowi morza, obwoznego handlarza. Lubie patrzec jak ojcowie instruujac dzieci jak poprawnie operowac latawcami, w swym zaaferowaniu wyrywaja dziecia szpulki i jak w hipnotycznym transie wracajac do swych dzieciecych lat wpatruja sie kolorowe sylwetki swoich skrzydlatych zabawek niesionych wiatrem wolnosci i szczescia promienieja z radosci w blasku cudownego slonca.. podczas gdy niezauwazone dziecie niemal zanoszace sie placzem szarpia ich nogawki. Do poznych godzin nocnych trwa odpoczynek: wysiadywanie przy namiotach, spacerowanie po plazy czy biwakowanie na trawie. Wszytko to w bliskiej obecnosci setek turystow, wsrod okrzykow handlarzy, dymu ognisk i spalin samochodowych i turlajaych sie smieci. Znaczy nie tak do konca ralaksujaco.